piątek, 2 lutego 2018

02



Piątek nastał niespodziewanie szybko, nie licząc tych ciężkich wieczorów, gdy patrzyłaś na ściany i półki w swoim pokoju, w poszukiwaniu ukojenia. Równo o 19 stałaś pod domem Tiny. Trzymając w jednej ręce torbę pełną mało zdrowego jedzenia, a w drugiej plecak z ciuchami i innymi gadżetami potrzebnymi, by przetrwać noc. Zadzwoniłaś do drzwi i oczekiwałaś aż dziewczyna Ci otworzy. Zamiast tego, gdy drzwi się uchyliły zobaczyłaś tylko wysokiego, chudego mężczyznę. Nie był stary, ale znowu nie taki młody i trochę głupio się uśmiechał w Twoją stronę. 
- Czeeeeść.- Poprawił czapkę, którą miał założoną daszkiem do tyłu na głowie. 
-To do mnie. Odejdź od tych drzwi Kenneth.- Usłyszałaś Tinę, która biegła w kierunku drzwi. 
-Jestem Kenny, ale muszę odejść, bo jeżeli wkurzę Tinę, to mogę nie dożyć zimy.- Uśmiechnął się i uniósł ręce w geście niewinności, gdy dziewczyna pojawiła się na horyzoncie. 
-Nic nie zrobiłem. 
-I tak trzymać, bo to moja nowa koleżanka.- Mruknęła dziewczyna do chłopaka, a potem uśmiechnęła się do Ciebie.- To tylko mój głupszy, starszy brat. Nie zwracaj na niego uwagi. Chodźmy na górę, przygotowałam nam już miejsce do spania i zrobiłam popcorn. 
-Fantastycznie też mam tonę jedzenia. 
-Jedzenia nigdy dosyć.-Powiedziała i pokazała ręką, w którą stronę mam się kierować. 
Gdy weszłaś do pokoju dziewczyna zauważyłaś typowy pokój norweskiej nastolatki, piekielnie jasny. Białe ściany, białe meble ze szwedzkiej Ikea,  które zresztą ty również miałaś u siebie. Tina w pokoju miała idealny porządek, chociaż w szkole wyglądała na lekko szalona i roztrzepaną. Twój pokój w porównaniu z jej mógłby zostać meliną dla okolicznych alkoholików, gdyż już dawno w nim nie sprzątałaś. Tylko tydzień temu, gdy zaczęło brakować Ci ciuchów zgarnęłaś ubrania z fotela i zniosłaś je do pralni.
-Ann....Słyszałaś?- Zapytała Cię dziewczyna, a do Ciebie dotarło ze całkiem się wyłączyłaś. 
-Przepraszam nie możesz powtórzyć? -Zapytałam, chociaż w mojej głowie odbijało się tylko jak dziewczyna nazwała Cie Ann. Nikt tak na Ciebie nie wolał od czasu Paryża. 
-Mam z moim bratem tak układ, że ja dziś o 21 przywiozę jego kumpli do nas do domu, żeby obejrzeli sobie jakiś mecz i w czasie, gdy pojadę po chłopaków to posiedzisz trochę z nim na dole ok? Nie bój się on jest....Co prawda  trochę inny, ale niegroźny.  
-Jasne, ale jaki ty masz z tego profit? -Zapytałam, bo średnio uśmiechało mi się siedzieć z jakimś nieznanym chłopakiem w jego domu, nawet, jeśli był to brat Tiny.  
-Powiedzmy ze dzięki tej drobnej przysłudze rodzice nie dowiedzą się o pewnej sprawie, która mogłaby sprawić, że całkiem zmieniliby o mnie zdanie i najprawdopodobniej zamknęliby mnie w klatce do jakiejś trzydziestki. 
-Czyli Cię szantażuje?
-Raczej muszę mu się odpłacić za wyciągnięcie mnie z pewnego bagna, ale nie drążmy już. -Powiedziała dziewczyna, a potem się do Ciebie uśmiechnęła, a ty kontynuowałaś wyjmowane paczek z jedzeniem ze swojej torby. Zdążyłyśmy tylko rozpakować jedzenie i poleżeć w łóżku gadając na jakieś bzdurne tematy typu moda i kosmetyki. Gdy powoli zbierałyście, żeby ona pojechała po czwórkę jego kumpli, a ty spędziła trochę czasu z jej bratem poczułaś dziwny niepokój. 
-Nie martw się 40 minut i jestem z powrotem cała twoja. 
-Spokojnie. Nic się nie dzieję. 
-To dziwne, bo jesteś strasznie spięta. 
-Skąd ty...?- Nie zadałaś pytania, a już usłyszałaś odpowiedź. 
-Jestem dobrą obserwatorką. 
 Zeszłyśmy na dół i Tina powiedziała coś szybko do Kennetha po norwesku tak, że nawet nie zdołałam zrozumieć ani słowa, a potem wzięła kluczyki do jego auta pomachała mi i tyle ją widziałam. 
- Widać, że jesteś nowa, że chcesz się przyjaźnić z tym szatanem. -Zagaił po angielsku. 
-I nie mówię po norwesku. -Stwierdziłam.
-To kwestia czasu.- Uśmiechnął się.- To czym Cię zmusiła, żebyś do niej przyszła?
-Po prostu zaprosiła mnie na fejsie i napisała, a że muszę sobie znaleźć tu jakiś normalnych znajomych to stwierdziłam, czemu nie? 
-Przykro mi.-Powiedział. 
-Co, dlaczego?
-Bo myślisz, że moja siostra jest normalna i chcesz się z nią zaprzyjaźnić.
-Cóż... W porównaniu do tego, co działo się we Francji na pewno nie może być gorzej.- Powiedziałaś, a on tylko pokiwał głową.
-Chcesz się czegoś napić? Piwo? Wino? 
-Woda byłaby w porządku. 
-Myślisz, że chcę Cię upić?- Stwierdził zaniepokojony.
-Nieee. Ja po prostu nie pijam alkoholu na razie. 
-Matko. Serio nie pasujesz do tego domu, ale nie pijesz tak od zawsze na zawsze czy od zawsze do jakiegoś czasu czy jak? 
-Piłam, ale już nie piję i nie wiem kiedy znów zacznę, ale na razie nie tęsknie. -Powiedziałam. 
-Kumam. Podrzuć ten pomysł mojej siostrze. Na pewno długo byś u nas nie została. -Zaśmiał się podając mi szklankę wody, a sobie kolejną coronę. 
-Widać, że mocno ją kochasz. -Powiedziałaś i nacisnęłaś na wyświetlacz telefonu, by  sprawdzić godzinę.
-Tak, tak. Za dużo sobie wyobrażasz. 
- Nie jestem specjalistką w relacjach międzyludzkich, a zwłaszcza tych pomiędzy rodzeństwem, ale tak bez powodu byś jej nie dogryzał. 
-Jak spędzisz z nią miesiąc i zaczniesz poznawać jej tajemnice i grzeszki to się dowiesz, o co chodzi i wtedy sama mi powiesz, że miałem rację. -Stwierdził i zaczęliśmy oglądać studio przedmeczowe przed meczem ligi mistrzów.
-Długo nie wracają. -Powiedziałaś patrząc na ekran gdy studio się juz kończyło. 
-Rzeczywiście. Zadzwonię do nich. -Powiedział i  tak tez zrobił. 
Po chwili odłożył go na stolik.
-Nie odbiera. 
-Przecież jadą z nią Twoi koledzy. Zadzwoń do nich. 
-Tez racja. Zadzwonię do Rudego. -Powiedział. 
Ale skutek był taki sam. Dzwonił jeszcze do kogoś dwa razy ale również bez skutku.
 -Jak sie spóźnią na mecz to cos im zrobię. 
-Zapauzujesz i sobie obejrzycie jak juz przyjadą. 
-To nie chodzi o to. Tu chodzi o Tinę. -
wkurzony. 
-Okej... Wiesz jak nie wrócą za pół godziny to tez chyba wrócę do siebie .-Powiedziałaś niepewnie, bo to by było dziwne i sama nie potrafiłaś sobie przypomnieć czy wzięłaś klucz od domu. 
Boże gdzie jest ta dziewczyna. 
Zawodnicy juz wchodzili na murawę, a Kenneth zastopował obraz i znów chciał zacząć gdzieś dzwonić, gdy usłyszeliście głośne śmiechy przed domem. 
-Zajęło im to tylko 80 minut. -Ironizował. 
-Sorry stary, ale najpierw Rudy nie mógł się wygrzebać, bo zastanawiał się które buty założyć, potem kazaliśmy Tinie zjechać na stację, bo chcieliśmy wypić po browarze przed meczem, a potem przypomnieliśmy sobie, że musimy jechać do sklepu, bo mieliśmy kupić żarcie.-Powiedział całą historię przynajmniej tak mi się wydawało chociaż mój norweski nie był najwyższych lotów, a za nim wpadła reszta. 
-Ulala...Kenny nie mówiłeś, że zaprosiłeś koleżankę.-Powiedział jeden z nich. 
-Bo to moja koleżanka i się od niej odwalcie.-Powiedziała Tina. Gdy weszła do salonu, a ja wstałam z fotela, żeby szybko udać się z nią na górę. 
-Co Ci się stało?- zapytał Kenneth gdy zobaczył, że ma mokre krocze. -Posikałaś się?- Zaczął się śmiać. 
-To przez niego. -Wskazała na najmniejszego z nich.-Nie moja wina, że nie umie pić. Boże jak dobrze, że przynajmniej odwozić was nie musze.
-Chodź Ann. -Powiedziała, a ty szybko podreptałaś za nią na gore. 
-Miło było Cię poznać Ann!- Krzyknął, któryś z nich. 
-Jeśli myślałaś zostając z moim bratem ze jest nienormalny to jego kumple są 1000 razy gorsi. 

Zaczęła opowiadać Ci historię, która przydarzyła się jej podczas jazdy, a potem mówiła co nieco o każdym z nich.
___________________
Szaleje|!

czwartek, 6 kwietnia 2017

01

Nowa rzeczywistość od zawsze była dla Ciebie przerażająca.
Szłaś po korytarzu nowej szkoły, nie znając nikogo, a z szybkich rozmów między Twoimi rówieśnikami wyłapywałaś pojedyncze słowa. Mówili zdecydowanie za szybko, w dodatku niektórzy chłopcy rzucali Ci ostentacyjne spojrzenia i zapraszali na imprezę w piątek, a potem do ich łóżka.
Czasami myślałaś ze Ci wszyscy Norwedzy to jakieś napalone zwierzęta wypuszczone z klatki.
To na pewno nie był twój typ. Wszystko w tej szkole Cię denerwowało, małe szafki, do której ledwo mieszczą się książki, nie było mowy o schowaniu kilku kosmetyków czy jedzenia. W dodatku przerwy na lunch były cholernie krótkie. Ledwo zaczynałaś przeżuwać a już musiałaś kończyć i biec do klasy na lekcje.
Weszłaś do klasy od francuskiego i poszukiwałaś jakiegoś dobrego miejsca, żebyś mogła zająć się pisaniem na telefonie z przyjaciółka z Francji podczas lekcji.
Podeszłaś do wysokiej szatynki i zapytałaś się po angielsku czy miejsce koło niej jest wolne. Natychmiast odpowiedziała Ci ze możesz przy niej usiąść, ale już po norwesku i wolniej.
-Jestem Tina. -Powiedziała jeszcze dziewczyna po norwesku.
-Anne.-Uśmiechnęłaś się.
-Słyszałam, że przeprowadziłaś się tu z Paryża.  Po co?- Znów kontynuowała rozmowę i chociaż wydawała Ci się miła, to nie mogłaś dłużej ścierpieć norweskiego i chciałaś żeby Twój ukochany francuski się zaczął.
-Musiałaby się spytać moich rodziców.-Odpowiedziałam po angielsku.
-Nie mówisz w ogóle po norwesku?
-Mówić nie, ale rozumiem prawie wszystko jak ktoś nie mówi zbyt szybko.
-Dlaczego? -Chciała o Tobie wszystko wiedzieć, ale Tobie to nie przeszkadzało.
To na razie pierwsza osoba w szkole która Cię nie denerwuje i jest wyjątkowo śliczna.
-Nie wiem. Ciągle czuję, że mówię źle i nie czuje się zbyt pewnie.
Odpowiedziałaś, ale potem zaczęła się lekcja i zajęłaś się pisaniem z przyjaciółka z Paryża, a Tina przeglądała jakieś ubrania w sklepie internetowym.
Wróciłaś do domu mega zmęczona i jedyna rzeczą o jakiej marzyłaś był sen. Leżałaś już w łóżku przeglądając Facebooka gdy dostałaś zaproszenie do grona znajomych od Tiny Gangnes. Uświadomiłaś sobie, że była to twoja towarzyszka na francuskim. Przyjęłaś zaproszenie i niemal od razu na ekranie pojawiła ci się wiadomość.
"Co ty na to, żebyśmy w piątek po szkole spędziły trochę czasu u mnie i obejrzały jakiś film? Nawet żebyś nie była taka smutna może być o tej twojej Francji 😉"

Uśmiechnęłaś się tylko do ekranu i chociaż wiedziałaś że jedyne na co masz ochotę w weekend to leżenie, jedzenie lodów i oglądanie piłki ręcznej, ale zdawałaś sobie sprawę, że w kraju pełnym obcych, dziwnych ludzi powinnaś znaleźć sobie przyjaciółkę. 
_____________
Wracam do tego opowiadania :D

niedziela, 29 stycznia 2017

Prolog

 Leżysz w swoim łóżku. 
Otacza Cię nowa rzeczywistość. 
Ta, na którą nie jesteś gotowa. 
Twój wzrok błądzi po suficie, potem po ścianach.
W końcu dociera na naścienną białą półkę. 
Niby nie różni się niczym od innych mebli, 
ale dla Ciebie ma jednak wyjątkowe znaczenie. 
Coraz dłużej przypatrujesz się jej bez mrugnięcia, 
aż twoje oczy zaczynają szczypać i wymuszają chwilowy odpoczynek. 
Chociaż Twoje źrenice pozostają przykryte powiekami, 
ty wciąż widzisz wazon z uschniętymi kwiatami na półce. 
Symbol tego, że w nowej rzeczywistości 
też miało być wspaniale. 
Kwiaty szybko uschły, 
bo ktoś nie chciał już ich wymieniać. 
Był to swoisty przekaz, 
że nowa rzeczywistość okazała się rozczarowująca. 
Szkoda, że nie mogłaś przewidzieć, 
ile kwiatów w tym wazonie jeszcze będzie uschniętych 
i, że niektóre będą boleć bardziej od innych.  
___________________________________

Nawet nie wiecie ile razy zabierałam się za pisanie tego prologu i zawsze mi coś w nim nie pasowało. 
Teraz też tak jest, ale podoba mi się to najbardziej z wszystkich wersji, które napisałam, więc publikuje, bo już chcę zacząć :P 
Mam nadzieję, że będziecie ze mną :D 
i nie udupię tej historii jak innych. 
Pozdrawiam mocno i tak wiem, że jestem mistrzynią pisania krótkich prologów :P