Piątek nastał niespodziewanie szybko, nie licząc tych ciężkich
wieczorów, gdy patrzyłaś na ściany i półki w swoim pokoju, w poszukiwaniu
ukojenia. Równo o 19 stałaś pod domem Tiny. Trzymając w jednej ręce torbę pełną
mało zdrowego jedzenia, a w drugiej plecak z ciuchami i innymi gadżetami
potrzebnymi, by przetrwać noc. Zadzwoniłaś do drzwi i oczekiwałaś aż dziewczyna
Ci otworzy. Zamiast tego, gdy drzwi się uchyliły zobaczyłaś tylko wysokiego,
chudego mężczyznę. Nie był stary, ale znowu nie taki młody i trochę głupio się
uśmiechał w Twoją stronę.
- Czeeeeść.- Poprawił czapkę, którą miał założoną daszkiem do tyłu
na głowie.
-To do mnie. Odejdź od tych drzwi Kenneth.- Usłyszałaś Tinę, która
biegła w kierunku drzwi.
-Jestem Kenny, ale muszę odejść, bo jeżeli wkurzę Tinę, to mogę
nie dożyć zimy.- Uśmiechnął się i uniósł ręce w geście niewinności, gdy
dziewczyna pojawiła się na horyzoncie.
-Nic nie zrobiłem.
-I tak trzymać, bo to moja nowa koleżanka.- Mruknęła dziewczyna do
chłopaka, a potem uśmiechnęła się do Ciebie.- To tylko mój głupszy, starszy
brat. Nie zwracaj na niego uwagi. Chodźmy na górę, przygotowałam nam już
miejsce do spania i zrobiłam popcorn.
-Fantastycznie też mam tonę jedzenia.
-Jedzenia nigdy dosyć.-Powiedziała i pokazała ręką, w którą stronę
mam się kierować.
Gdy weszłaś do pokoju dziewczyna zauważyłaś typowy pokój
norweskiej nastolatki, piekielnie jasny. Białe ściany, białe meble ze
szwedzkiej Ikea, które zresztą ty również miałaś u siebie. Tina w pokoju
miała idealny porządek, chociaż w szkole wyglądała na lekko szalona i roztrzepaną.
Twój pokój w porównaniu z jej mógłby zostać meliną dla okolicznych alkoholików,
gdyż już dawno w nim nie sprzątałaś. Tylko tydzień temu, gdy zaczęło brakować
Ci ciuchów zgarnęłaś ubrania z fotela i zniosłaś je do pralni.
-Ann....Słyszałaś?- Zapytała Cię dziewczyna, a do Ciebie dotarło
ze całkiem się wyłączyłaś.
-Przepraszam nie możesz powtórzyć? -Zapytałam, chociaż w mojej
głowie odbijało się tylko jak dziewczyna nazwała Cie Ann. Nikt tak na Ciebie
nie wolał od czasu Paryża.
-Mam z moim bratem tak układ, że ja dziś o 21 przywiozę jego
kumpli do nas do domu, żeby obejrzeli sobie jakiś mecz i w czasie, gdy pojadę
po chłopaków to posiedzisz trochę z nim na dole ok? Nie bój się on jest....Co
prawda trochę inny, ale niegroźny.
-Jasne, ale jaki ty masz z tego profit? -Zapytałam, bo średnio
uśmiechało mi się siedzieć z jakimś nieznanym chłopakiem w jego domu, nawet,
jeśli był to brat Tiny.
-Powiedzmy ze dzięki tej drobnej przysłudze rodzice nie dowiedzą
się o pewnej sprawie, która mogłaby sprawić, że całkiem zmieniliby o mnie
zdanie i najprawdopodobniej zamknęliby mnie w klatce do jakiejś
trzydziestki.
-Czyli Cię szantażuje?
-Raczej muszę mu się odpłacić za wyciągnięcie mnie z pewnego
bagna, ale nie drążmy już. -Powiedziała dziewczyna, a potem się do Ciebie uśmiechnęła,
a ty kontynuowałaś wyjmowane paczek z jedzeniem ze swojej torby. Zdążyłyśmy
tylko rozpakować jedzenie i poleżeć w łóżku gadając na jakieś bzdurne tematy
typu moda i kosmetyki. Gdy powoli zbierałyście, żeby ona pojechała po czwórkę
jego kumpli, a ty spędziła trochę czasu z jej bratem poczułaś dziwny
niepokój.
-Nie martw się 40 minut i jestem z powrotem cała twoja.
-Spokojnie. Nic się nie dzieję.
-To dziwne, bo jesteś strasznie spięta.
-Skąd ty...?- Nie zadałaś pytania, a już usłyszałaś
odpowiedź.
-Jestem dobrą obserwatorką.
Zeszłyśmy na dół i Tina powiedziała coś szybko do Kennetha
po norwesku tak, że nawet nie zdołałam zrozumieć ani słowa, a potem wzięła
kluczyki do jego auta pomachała mi i tyle ją widziałam.
- Widać, że jesteś nowa, że chcesz się przyjaźnić z tym szatanem.
-Zagaił po angielsku.
-I nie mówię po norwesku. -Stwierdziłam.
-To kwestia czasu.- Uśmiechnął się.- To czym Cię zmusiła, żebyś do
niej przyszła?
-Po prostu zaprosiła mnie na fejsie i napisała, a że muszę sobie
znaleźć tu jakiś normalnych znajomych to stwierdziłam, czemu nie?
-Przykro mi.-Powiedział.
-Co, dlaczego?
-Bo myślisz, że moja siostra jest normalna i chcesz się z nią
zaprzyjaźnić.
-Cóż... W porównaniu do tego, co działo się we Francji na pewno
nie może być gorzej.- Powiedziałaś, a on tylko pokiwał głową.
-Chcesz się czegoś napić? Piwo? Wino?
-Woda byłaby w porządku.
-Myślisz, że chcę Cię upić?- Stwierdził zaniepokojony.
-Nieee. Ja po prostu nie pijam alkoholu na razie.
-Matko. Serio nie pasujesz do tego domu, ale nie pijesz tak od
zawsze na zawsze czy od zawsze do jakiegoś czasu czy jak?
-Piłam, ale już nie piję i nie wiem kiedy znów zacznę, ale na
razie nie tęsknie. -Powiedziałam.
-Kumam. Podrzuć ten pomysł mojej siostrze. Na pewno długo byś u
nas nie została. -Zaśmiał się podając mi szklankę wody, a sobie kolejną
coronę.
-Widać, że mocno ją kochasz. -Powiedziałaś i nacisnęłaś na wyświetlacz
telefonu, by sprawdzić godzinę.
-Tak, tak. Za dużo sobie wyobrażasz.
- Nie jestem specjalistką w relacjach międzyludzkich, a zwłaszcza
tych pomiędzy rodzeństwem, ale tak bez powodu byś jej nie dogryzał.
-Jak spędzisz z nią miesiąc i zaczniesz poznawać jej tajemnice i
grzeszki to się dowiesz, o co chodzi i wtedy sama mi powiesz, że miałem rację.
-Stwierdził i zaczęliśmy oglądać studio przedmeczowe przed meczem ligi
mistrzów.
-Długo nie wracają. -Powiedziałaś patrząc na ekran gdy studio się
juz kończyło.
-Rzeczywiście. Zadzwonię do nich. -Powiedział i tak tez zrobił.
Po chwili odłożył go na stolik.
-Nie odbiera.
-Przecież jadą z nią Twoi koledzy. Zadzwoń do nich.
-Tez racja. Zadzwonię do Rudego. -Powiedział.
Ale skutek był taki sam. Dzwonił jeszcze do kogoś dwa razy ale również
bez skutku.
-Jak sie spóźnią na mecz to cos im zrobię.
-Zapauzujesz i sobie obejrzycie jak juz przyjadą.
-To nie chodzi o to. Tu chodzi o Tinę. -
wkurzony.
-Okej... Wiesz jak nie wrócą za pół godziny to tez chyba wrócę do
siebie .-Powiedziałaś niepewnie, bo to by było dziwne i sama nie potrafiłaś
sobie przypomnieć czy wzięłaś klucz od domu.
Boże gdzie jest ta dziewczyna.
Zawodnicy juz wchodzili na murawę, a Kenneth zastopował obraz i
znów chciał zacząć gdzieś dzwonić, gdy usłyszeliście głośne śmiechy przed
domem.
-Zajęło im to tylko 80 minut. -Ironizował.
-Sorry stary, ale najpierw Rudy nie mógł się wygrzebać, bo
zastanawiał się które buty założyć, potem kazaliśmy Tinie zjechać na stację, bo
chcieliśmy wypić po browarze przed meczem, a potem przypomnieliśmy sobie, że
musimy jechać do sklepu, bo mieliśmy kupić żarcie.-Powiedział całą historię przynajmniej
tak mi się wydawało chociaż mój norweski nie był najwyższych lotów, a za nim
wpadła reszta.
-Ulala...Kenny nie mówiłeś, że zaprosiłeś koleżankę.-Powiedział
jeden z nich.
-Bo to moja koleżanka i się od niej odwalcie.-Powiedziała Tina.
Gdy weszła do salonu, a ja wstałam z fotela, żeby szybko udać się z nią na
górę.
-Co Ci się stało?- zapytał Kenneth gdy zobaczył, że ma mokre
krocze. -Posikałaś się?- Zaczął się śmiać.
-To przez niego. -Wskazała na najmniejszego z nich.-Nie moja wina,
że nie umie pić. Boże jak dobrze, że przynajmniej odwozić was nie musze.
-Chodź Ann. -Powiedziała, a ty szybko podreptałaś za nią na
gore.
-Miło było Cię poznać Ann!- Krzyknął, któryś z nich.
-Jeśli myślałaś zostając z moim bratem ze jest nienormalny to jego
kumple są 1000 razy gorsi.
Zaczęła opowiadać Ci historię, która przydarzyła się jej podczas
jazdy, a potem mówiła co nieco o każdym z nich.
___________________
Szaleje|!